piątek, 5 czerwca 2015

Kryzys norweski...home, home, sweet home...

Poznań - Zdj. na dzień przed odlotem


Sprawą podobno normalną jest nieuchronnie dopadający każdego emigranta kryzys pierwszego miesiąca. Gdy nagle zdajesz sobie sprawę, że nie przyjechałeś tutaj na urlop i na powrót do domu będzie trzeba całkiem długo poczekać. Nadszedł czas by zacząć się na dobre urządzać w nowej, tak różnej od polskiej rzeczywistości. Niekoniecznie lepszej, ale na pewno nieznanej :)

Mnie kryzys norweski dopadł dokładnie 3 dni temu i kurczowo trzyma. Jestem na etapie oglądania poznańskich zdjęć i wręcz czuje zapach zielonej jaśminowej herbaty z konfiturą pomarańczową, którą miałam w zwyczaju pijać w trakcie spacerów na starym rynku.... Ale tutaj nie napije się herbaty, a na pewno nie w takim wspaniałym towarzystwie do którego byłam przyzwyczajona. 

Mój kryzys być może przypadłby dokładnie w miesięcznice mojego pobytu, ale dobitnie o mojej "inności" przypomniała mi moja "koleżanka" z pracy. Oczywiście nie jestem naiwna i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, że praca okażę się prawdziwym sprawdzianem. Tak jak każdy z nas wie, na całym świecie zawsze znajdzie się w pracy jakaś uprzejma zołza, która będzie chciała udowodnić, jak mało wiesz i rozumiesz czyli pokazać i "twoje miejsce" :) To samo było w Polsce ;)

Jaki problem miała moja koleżanka? Mianowicie takie, że ma problem sama z sobą. Jest opiekunką, a tak tutejszy system jest skonstruowany, że musi wykonywać pracę zleconą przez pielęgniarkę (oczywiście we współpracy z nią) i zarabia dużo mniej. Tam gdzie pracuje wszystkie pielęgniarki są egzotyczne czyli są imigrantkami :) I tutaj właśnie leży źródło jej frustracji...przyjeżdża sobie Pancia (czyli Ja) po 8 miesięcznym kursie norweskiego i mówi jej co ma robić. Ot dobre sobie ! ;) 

Także koleżanka przyjęła sobie za honor udowodnić mi w ciągu trwania tego 8-godzinnego dyżuru jak mało jeszcze wiem i jak wiele nie rozumiem "a przecież jestem pielęgniarką". Nie jestem bezkrytyczna, zdaje sobie sprawę, że moja znajomość języka nie jest biegła, zwłaszcza jak pancia zajeżdża dialektem (czyli lokalną gwarą) i udaje że nie zna bokmålu (czyli języka oficjalnego, którego uczysz się na kursie). To był mój pierwszy kontakt z taką koleżanką, ale doskonale wiedziałam co to za typ człowieka po pierwszych 15 min. rozmowy. Cóż, dodatkowa motywacja do kontynuacji nauki języka. Bo jak już będę naprawdę flink(dobra w tym) to jej tak nagadam, że się w taaaaaka malutka zrobi. Rasizm w tak tolerancyjnej multikulti Norwegii? To nie przystoi kochana. Tak mnie wkurzyła ta pipka, że w końcu kupiłam tę czekoladę na 50 zł i zjadłam całą naraz.

Oczywiście kryzys trzyma i sprawia, że nie chce mi się uczyć, wiadomo przerwa jest wskazana (o czym pisałam wcześniej), ale ja po prostu łapie się na tym że mam odruch wymiotny na norweski. To znak, że potrzebuje wolnego. Najbliższe wolne jutro ....nareszcie!!! Bo prawda jest niestety taka, z czego zdawałam sobie doskonale sprawę tylko chowałam gdzieś z tyłu głowy, że w Polsce możesz być nawet pielęgniarka roku, posiadać milion lat doświadczenia i specjalizacji to i tak tutaj rozpoczynasz wszystko od zera. To mnie właśnie dobiło jak niesprawiedliwie zostałam potraktowana, jak trudno wywalczyć szacunek. Nikt tutaj nie wie, że jestem dobrą pielęgniarką. Bo chyba byłam, jestem.... już sama nie wiem....

Hmmm... ale teraz gdy czytam to co napisałam, myślę sobie, że może to takie głupie uzewnętrznianie. Ale piszę tego bloga dla wszystkich chcących podjąć pracę w Norwegii, że musicie zdawać sobie sprawę z tego, że nieraz  poleci wam łezka na wspomnienie waszego wspaniałego domu jakim jest Polska, waszej starej znienawidzonej pracy i wrednych koleżanek (może nawet niektórzy czytając to odczują satysfakcje :). Bo tutaj jest inaczej, po prostu inaczej.

Robić swoje i przepękać ten czas bo naprawdę watro dla mnie, dla nas i naszej przyszłości :)
A jak mnie Pancie będą dalej wkurzać to po 6 miesiącach jak już będę miała pełny socjal zajdę w ciąże i pokaże im facka  :P

2 komentarze:

  1. Hej fajnie to opisujesz .Czuc ze jest to szczere. Uczę sie właśnie norweskiego i myślę o wyjeździe moze pogadamy na privat moj adres mailowy zaneta.bryndza@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracam do blogowania! zapraszam na najnowszy wpis :)

    OdpowiedzUsuń