sobota, 4 lipca 2015



Polak Polakowi...czyli solidarni inaczej?
...Prawda czy stereotyp?



Jest godzina 1:54. Samotnie wsłuchuje się w regularny, hipnotyzująco-usypiający dźwięk respiratora....


Ostatnio wywołałam temat solidarności narodowej. Jak to właściwie jest z Nami Polakami? "Przecież za granicą trzeba być solidarnym i sobie pomagać." 

Na kogo można liczyć w potrzebie, jak nie na rodaka? Czy można liczyć na polonijną przyjaźń i dobre relacje?
Przeglądając fora internetowe łatwo dostrzec podziały wśród Polonii. Są cwaniaczki i przestępcy, ale są też społecznicy i aktywiści. Są ludzie, którzy lubią się zrzeszać i budować sobie "Małą Polskę" i są tacy, którzy próbują się jak najmocniej zasymilować czy wręcz wstydzą się polskości. (Patrz Jolanta- bohaterka ostatniego posta, która wzbraniała się przyznać się, że jest Polką).

 W Norwegii jesteśmy od niedawna, ale dzięki intensywności tych ostatnich miesięcy odważę się postawić tezę, że większość (na szczęście!) jest gdzieś pośrodku. Polonia to ogromna grupa (liczniejsi są tutaj jedynie Litwini), więc pytanie jakie są wewnątrz niej relacje, to trochę jak pytanie jakie są relacje w całym społeczeństwie. Ciekawa jestem waszych odczuć?

Czy prawdą jest, że cechą Polaków na emigracji jest nielojalność. – Zwłaszcza w pracy. Chciałabym wierzyć, że nie i poprzeć to odpowiednimi przykładami, ale niestety do tej pory jest 2:0 dla tej smutnej tezy. W tym nocnym moim rozmyślaniu zdaje sobie sprawę, że to temat-rzeka i kwestia niezwykle trudna. Tym bardziej, że inne nacje mają kulturowo uwarunkowaną lojalność narodową np. wspomniani przeze mnie wcześniej Hiszpanie. Co wy o tym sądzicie?

Choć Polaków i Litwinów jest w Norwegii najwięcej, to największą grupę "importowanych" pielęgniarek stanowią właśnie Hiszpanie. 
Doprowadziło do tego szalejące wśród hiszpańskich pielęgniarek bezrobocie. 
(Także Panie Ministrze Zembala.... nie musi Pan się dwoić i troić, proszę czerpać z doświadczeń innych narodów. Szybko się przekonano, że samo "produkowanie" pielęgniarek nic nie daje (poprzez dofinansowane miejsca na uczelniach, pensje pielęgniarskie ~2000 euro itd.). Szpitale będą musiały chcieć je potem zatrudnić, a bez przymusu "kontaktowego" i obligatoryjnych, racjonalnych!  norm zatrudnienia się tego nie osiągnie. Wyprodukuje się w ten sposób jedynie setki tysięcy bezrobotnych pielęgniarek.(Potencjalny target dla krajów takich jak Norwegia. Czy Polskę stać na kształcenie kadry dla Skandynawii?) 

Hiszpańskie pielęgniarki w Norwegii niestety nie mają dobrej opinii. Dlaczego?
Hiszpanie znają bardzo słabo norweski, pracują i żyją w swoich gettach i stąd brak wśród nich motywacji do zmiany tego stanu rzeczy. A mówię to mając bliskie relacje służbowe z takimi pielęgniarkami.(obecnie 12 szt)

Hiszpanów znamy w większości z wyjazdów wakacyjnym, gdzie zachwycamy się ich beztroskim podejściem do życia, energią i zabawą. W relacjach zawodowych są trudnymi współpracownikami. Leniwi, a ich aktywność w okolicy ich sjesty spada już całkowicie do zera. Aroganccy, przy ich praktycznie zerowej znajomości języka przekazują sobie wzajemne,  a także i innym obcokrajowcą rady typu: "Nigdy nie mów, że czegoś nie rozumiesz. Ty wszystko rozumiesz!", "Ty jesteś pielęgniarką i ty rozkazujesz, w ogóle nie rozmawiaj z hjelpepleier!". Hiszpanie pracą się nie przejmują, odrabiają jedynie swoje godziny. A przecież to nie taśma produkcyjna,  a praca z żywymi ludźmi. Oczywiście szybko sie okazało, że czas wolny hiszpana jest świętością, a bezinteresowana pomoc wg nich jest dla frajerów. Donoszenie? Chleb powszechni...

Niby wszystko fajne, ale rodzi to wiele nieporozumień. Jakiś przykład? 

Ostatnio AC zatrudniła 2 nowe pielęgniarki z Hiszpanii.  Potrzeba okazała się bardzo pilna i zrezygnowano z 6 tyg.  praktyki  językowej.  W związku z tym nagłym ich pojawieniem się musieliśmy dzielić z nimi auto służbowe.  Schodząc z nocki poprosiłam  nowo przybyłą o klucz do auta.  Ta odparła,  że jest w aucie.  Siedzące ze mną ze mną 2 norweskie asystentki oniemialy... Wybieglam na zewnątrz,  ale drzwi były już  zamknięte!  Oczywiście gdybym miała czym wrócić do domu (25km) to zostałaby problem opalonej koleżance... . No ale nie miałam.

 Próbowaliśmy wytłumaczyć jej co się stało,  że zatrzasnela kluczyki bo samochód posiada automatyczny system zamykania dla zapominalskich. Próbowaliśmy po norwesku.... Angielsku....  Opalona jedynie potrakiwała... Ja, ja, ja.  
Pół godziny dyskusji (przy sprawcy oczywiście)... Rozmowa ze ślusarzem,  który bez oryginału umowy kupna,  która znajdowała się w siedzibie firmy ( 700km),  nie może nic zrobić.... Pancia siedzi i dalej potakuje.. ja, ja,  ja.
Norweska koleżanka odwiozła mnie do domu choć straciła na to godzinę... Napisałam do szefa,  opisując całe zdarzenie i poszłam spać... Bo miałam następną nocke. 
 Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się...że Opalona Pancia jakby nigdy nic klucz miała w SWOJEJ TOREBCE!!! (%##@&$% i jeszcze wiele innych słów ciśnie się na usta). 

(Rzeczywiście nie miałyśmy możliwości zobaczenie czy klucz w stacyjce ponieważ auto stało od tej strony przy ścianie.) 

Ale najlepsze okazało się to, że hiszpańska  koleżanka stwierdziła, że nie ona ma problem z językiem,  a to ja jej nie zrozumiałam !  Może mój norweski nie jest perfekcyjny,  ale dwie norweżki zrozumiały to samo,  o czym już nie raczyła wspomnieć szefowi. Tak się Wkur....wkurzylam....,ze odpisałam przepraszam ale hiszpańskiego nie było w umowie!

Może i bym mogła  przełknąć ten błąd debiutancki, ale po kolejnej nocce ta sama Opalona koleżanka spóźnia się do pracy godzinę! Oczywiście gdy próbowaliśmy jej to wytłumaczyć, (już nie potakiwala) ... Ale dalej nic nie rozumiała i jedynie patrzyła tymi swoimi ogromnymi oczyskami. Daremna gadka... wzięłam torebkę i wyszłam,  rzucając na odchodne przeczytaj raport. Podobno koleżanka mnie już nie lubi.... 

Zostawicie się jak to możliwe, że takie osoby pracują?  Ano pracują! Z żywymi ludźmi!  I powiem wam więcej... jeśli nic się w Polsce nie zmieni również i nas,  naszych pacjentów czekają takie pielęgniarki. Brak pielęgniarek,  zwłaszcza w sezonie wakacyjnym (obowiązek wydania 3 tyg urlopu każdej pielęgniarce od połowy czerwca do połowy sierpnia) zmusza placówki zdrowotne do zatrudnienia osób, które posiadają  formalne uprawnienia i mogą się podpisać pod dana procedura,  wziąć za nią odpowiedzialność! nawet jeśli fizycznie wykona ją ktoś inny. 

Jak to wygląda w praktyce?  
Opisana przeze mnie koleżanka skończyła właśnie studia pielęgniarskie,  z powodu szalejącego  bezrobocia wśród hiszpańskich pielęgniarek postanawia wyjechać do Norwegii.  Uczy się języka 3 miesiące,  bez jakiegokolwiek doświadczenia zawodowego dostaje autoryzacje.  Przyjeżdża do Norwegii.  Będzie zatrudniona na okres wakacyjny.  
Dyżur?  Najczęściej nic nie rozumie,  wiec poprostu dostaje określone przez asystenta tabletki i wskazana osobę,  której ma podać lub w wyjątkowych sytuacji tylko kartę do podpisu (asystent woli tabletkę podać sam).  Na koniec dyżury podpisuje wszystkie dokumenty postawione przez asystenta. Oczywiście w użyciu cały czas Google translator i język ciała. 

Teraz nie dziwię się dlaczego wszyscy zachwycają się tak moim norweskim.  ☺ oraz to,  że asystenci nie lubią importowanych pielęgniarek ☺

A czy wy nie boicie się takiego obrotu spraw?  Czy zdajecie sobie sprawę z tego,  że w tej chwili polskie pielęgniarki strajkują by do takiej sytuacji  nie dopuścić?  Mam nadzieje, że przemyślicie temat... 

 Kończąc jednak temat solidarności... warto pamiętać, że Polacy zarówno w kraju, jak i na obczyźnie są po prostu różni i w związku z tym mają także różne wady i zalety(inne narodowości także.  Może polubie kiedyś jakaś hiszpańską istotę oraz, że od teraz będę trafiała na same dobre polskie duszę ☺). Im dłużej funkcjonuje poza Polską (mowie tu także o wcześniejszych doświadczeniach zarobkowych),  
tym bardziej męczą mnie nadmierne uogólnienia w takich sprawach. Zacznijmy każdy od siebie☺ Pozdrawiam